ZWYCZAJNOŚĆ TEŻ JEST ŚWIĘTA
- singielkawkropce
- 13 mar 2017
- 2 minut(y) czytania
Niedawno było głośno o wolontariuszce zamordowanej w Boliwii. Cały Kościół stawiał za wzór, tą młodą dziewczynę, że potrafiła oddać życie za Chrystusa. Nie rozumie tego. Dla ś.p. Heleny Kmieć wolontariat misyjny był marzeniem i go realizowała. A to, że ktoś ją zabił, no cóż – jest to straszne, ale wszędzie na świecie jest niebezpiecznie. Nie wychodząc z domu również można realizować marzenia i również wtedy może przyjść do mnie złodziej i mnie zadźgać. Czy wtedy też zostanę postawiona za wzór? Życie, to jest życie, i czy zginę, bo byłam w nieodpowiednim miejscu i czasie, czy zginę, bo byłam akurat pod patronatem organizacji kościelnej (np. misyjnej), to jest bez znaczenia. Ważne co miałam w sercu. A w sercu mam miłość.
Wspominając Helenę, mówiono o niej w samych superlatywach. Ale. Poraziło mnie jedno stwierdzenie: „w ogóle nie odpoczywała, miała chroniczny niedobór snu, bo poświęcała się dla innych”. Przepraszam, ale ja na palcach jednej ręki mogę policzyć znajome mi osoby, które nie potrzebują odpoczynku i do normalnego funkcjonowania wystarcza im tylko 2-3 godzin snu. Większość zwykłych zjadaczy chleba po prostu nie da rady tak funkcjonować. Więc ukazywanie w ten sposób osoby, która jest już „prawie świętą”, to spychanie na margines szarych ludzi, którzy żyją zwyczajnie.
Ja nie zamierzam wyjeżdżać na misję, nie zamierzam katować się z powodu chronicznego braku snu. Zamierzam przeżyć to życie najpiękniej jak umiem, ale po swojemu, powolutku, mając czas na odpoczynek, sen i marzenia. Idąc swoją ścieżką w poszukiwaniu wiosny. Pewnie nikt o mojej śmierci nigdy nie napisze, no bo przecież jestem zwykłą obywatelką i nie zostanę pośmiertnie odznaczona.
Żyję tak jak chcę, a nie tak jak inni by tego chcieli. I ta odwaga innego życia jest dla mnie szalenie ekscytująca, bo nabiera barw. Barw, które niczym kolorowe balony wypełnione radością poniosą mnie kiedyś do Nieba. I też będę świętą – ale zwyczajną ;)

Comments