top of page

SEARCH BY TAGS: 

!

RECENT POSTS: 

FOLLOW ME:

  • Facebook Clean Grey
  • Twitter Clean Grey
  • Instagram Clean Grey

TSUNAMI NA DNIE SERCA

  • singielkawkropce
  • 6 lut 2017
  • 2 minut(y) czytania


Moje tsunami nie wiąże się z utratą bliskich osób, ale z utratą wszystkich moich marzeń. Słuchałam kiedyś w Internecie konferencję „Dno serca” w którym było mówione, że w każdym sercu człowieka może zdarzyć się tsunami. Jadąc autobusem, będąc w pracy, na uczelni, w domu itd. Wtedy kiedy ktoś lub coś przypomni nam zranienie z przeszłości. Wtedy obsuwa się płyta tektoniczna w sercu. Człowiek za bardzo nie wie co się dzieje, dlaczego reaguje tak a nie inaczej. Nie rozumie swoich emocji, swoich uczuć. A emocje, nasze uczucia są czymś takim jak w samochodzie lampka kontrolna – czerwona- od silnika. Jak się zapala ta lampka kontrolna to coś jest nie tak z silnikiem i natychmiast należy się zatrzymać. My nie wiemy co jest w tym silniku, ale coś jest nie tak. Uczucia nam pokazują, że coś w głębi, w otchłani, tam pod maską, w silniku jest coś nie tak. Bo serce, to nasze najgłębsze „ja”.


Moja „płyta tektoniczna” obsunęła się na drugim roku studiów. Po nieudanych próbach zaliczenia kolokwiów, zaczęło się „tsunami”. Wszystkie emocje, które były stłumione w okresie szkolnym, kiedy to mama poniżała mnie słownie (po niezdanych sprawdzianach), wyszły na wierzch, w postaci ciągłego płaczu, paraliżującego lęku, niechęci do życia, nienawiści do siebie.


Zrezygnowałam ze studiów, bo nie mogłam normalnie funkcjonować. Moje marzenia (od dziecka), o byciu nauczycielką, legły w gruzach. Myślałam, że gdy odpocznę, to wszystko minie. Okazało się, że nie. Gdy podjęłam wyzwanie, by spełnić swoje marzeń – wszystko wróciło ze zdwojona siłą.


Każda porażka jest teraz dla mnie potwierdzeniem słów, które słyszałam w dzieciństwie, że nic nigdy mi nie wyjdzie, że jestem do niczego, beznadziejna. Nie potrafię podnosić się z porażki, bo z dzieciństwa wyniosłam, to że wstydem jest ciągłe próbowanie od nowa jak nie wychodzi…

Czuję się jak taka mała, zalękniona 7-letnia dziewczynka.


Piszę to, aby powiedzieć coś ważnego czytelnikom, którzy przeżywają trudny czas, utraty kogoś, zawalenia się całego ich życia: Drogi Czytelniku, Droga Czytelniczko! Oprócz skorzystania z pomocy psychologa, zawołaj do Boga o pomoc. Nawet jeśli nie wierzysz, że On istnieje, to powiedz: „jeśli jesteś, to pomóż mi!”. Pokłóć się z Nim! Wygarnij Mu to wszystko co leży Ci na sercu. Nie myśl, że On się na Ciebie obrazi za te słowa, które Mu powiesz. Nie! Myśmy sobie dali wmówić, że przed Panem Bogiem, to trzeba zawsze ładnie i pięknie.


Psycholog może pomóc wyjść na prostą, ale on nie uzdrowi całkowicie Twoich zranień. Uzdrowić i uwolnić może Cię tylko Jezus. A Jezus Chrystus nie przyszedł, żeby powiedzieć ludziom „zmień się”. Przyszedł leczyć serca. Bo wpierw trzeba zacząć tu, od silnika.


Może ktoś zada pytanie, to czemu moja sytuacja nie zmienia się, czemu wciąż się boję skoro wołam do Boga o pomoc? Też się nad tym zastanawiałam i natknęłam się na zdanie: „Pan Bóg czasem nie zmienia sytuacji, bo chce zmienić twoje serce”.


 
 
 

Comments

Couldn’t Load Comments
It looks like there was a technical problem. Try reconnecting or refreshing the page.

© 2023 by Closet Confidential. Proudly created with Wix.com

  • b-facebook
  • Twitter Round
  • Instagram Black Round
bottom of page